Wstałam dość wcześniej. Zajrzałam tylko do mojego pokoju, w którym spał Matt. Byłam na niego zła, bo owszem mógł zostać, ale na kanapie. Spojrzałam tylko jak śpi skulony, wyglądał tak bezbronnie, ale jak inaczej mógł wyglądać po takiej ilości wódki.
Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie wodę z cytryną i zaczęłam smażyć jajecznice.
Zjadłam i pozmywałam,a potem znów położyłam się na kanapie i zaczęłam oglądać serial. Wszystko byłoby ok, gdyby nie jęki, które dobiegały z mojej sypialni.
-Ja pierdole. Mój łeb.- Znowu wymamrotał, a ja tylko wstałam i otworzyłam lodówkę, żeby wyjąć wodę,a potem wyjęłam z mojej torebki silne tabletki przeciwbólowe.
-Weź to.-Stanęłam nad nim.
-Bia? Co ty tu robisz?- Zapytał zaskoczony biorąc ode mnie butelkę wody i tabletkę.
-Skarbie... Nic nie pamiętasz.- Bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-No nie.-Przełknął tabletkę i zaczął łapczywie pić.
-Zrobiłeś mi nocny nalot po imprezie i tak jakby wpakowałeś mi się do łóżka.- Powiedziałam siadając na łóżku.
-Czy my...? - Nie dałam mu dokończyć
-Boże...Matt...Nie.- Oburzyłam się.- Obawiam się, że wczoraj nie byłbyś do niczego zdolny. -Powiedziałam po chwili namysłu.
-Tak mi głupio Bia...
- A weź przestań. Nic się nie stało. Za wyjątkiem tego, że to ty miałeś spać na kanapie, a nie ja. Chcesz jajecznice?-Zapytałam.
-Nie wiem czy coś przełknę.
-Oboje wiemy,że tak. Zrobię Ci.-Powiedziałam i poszłam do kuchni, w celu przygotowania posiłku.
Po chwili doczłapał się do mnie Anderson.
-Cudowna jesteś. Może chociaż odwdzięczę Ci się jakąś kolacją dziś?
-Nie Matt...To nie jest konieczne. Robię to z dobrego serca.
-Wiem i chcę Ci podziękować.
-Nie musisz mi dziękować, ale możesz przeprosić moje plecy, które spały na kanapie.-Powiedziałam podsuwając mu talerz.
-Mogę zrobić Ci też masaż, ale przysięgam, plecy będą ostatnią częścią twojego ciała jaką będę masować.
-Stary, a głupi.- Spojrzałam się tylko na niego.
-Bądź u mnie o 19.-Stwierdził tylko pomiędzy kęsami.- Tylko na kolacji. Odpuszczę ten masaż jak już nie chcesz, ale gwarantuję,ze kiedyś będziesz się o niego dopominać.
-Twój mózg na kacu działa źle...Bardzo źle. - Mruknęłam i włożyłam patelnie do zlewu.
Po śniadaniu Matt się zmył,bo stwierdził,że musi się ogarnąć, a potem pójść na zakupy, żeby zrobić dobrą kolację. Powiedział, że zrobi swój specjał, co prawdopodobnie nie oznacza nic innego jak makaron z serem, którym ciągle dokarmiał mnie na studiach razem z Holtem.
Cały dzień się rozpakowywałam, sprzątałam mieszkanie,a potem zrobiłam sobie obiad i pogadałam z Mamą i Maxem przez skype.
Środkowy nie był zachwycony tym, że wychodzę gdzieś z jego kumplem. Stwierdził tylko,że wie jak to się skończy po czym się rozłączył. Chciałam do niego oddzwonić, ale rozum podpowiadał mi, że lepiej zrobić to jutro gdy oboje ochłoniemy.
Póżniej ubrałam jakieś rurki, tshirt, kurtkę i ciepłe buty po czym wyszłam z mieszkania. Nie szykowałam się specjalnie, bo to tylko kolacja z Andersonem. Czyli coś w stylu makaron z serem, kanapa i głupie gadki o niczym. Byłam trochę zaskoczona tym co ujrzałam po wpuszczeniu do mieszkania.
-Wino i ciasto kupiłem, ale reszta to moja robota.
-Tak? Talerze i sztućce też?- Spojrzałam na niego,a on tylko się skrzywił.
-Nie bądź taka zgryźliwa. -Powiedział i zrobił głupią minę w moją stronę.
To był dość interesujący wieczór.
________________
Hej znów ja! Znów tutaj :D
Nawet wcześnie udało mi się to napisać w 4 rozdziale przejdziemy już do konkretów.
To nie będzie długie opowiadanie max 12 rozdziałów :P
Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie wodę z cytryną i zaczęłam smażyć jajecznice.
Zjadłam i pozmywałam,a potem znów położyłam się na kanapie i zaczęłam oglądać serial. Wszystko byłoby ok, gdyby nie jęki, które dobiegały z mojej sypialni.
-Ja pierdole. Mój łeb.- Znowu wymamrotał, a ja tylko wstałam i otworzyłam lodówkę, żeby wyjąć wodę,a potem wyjęłam z mojej torebki silne tabletki przeciwbólowe.
-Weź to.-Stanęłam nad nim.
-Bia? Co ty tu robisz?- Zapytał zaskoczony biorąc ode mnie butelkę wody i tabletkę.
-Skarbie... Nic nie pamiętasz.- Bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-No nie.-Przełknął tabletkę i zaczął łapczywie pić.
-Zrobiłeś mi nocny nalot po imprezie i tak jakby wpakowałeś mi się do łóżka.- Powiedziałam siadając na łóżku.
-Czy my...? - Nie dałam mu dokończyć
-Boże...Matt...Nie.- Oburzyłam się.- Obawiam się, że wczoraj nie byłbyś do niczego zdolny. -Powiedziałam po chwili namysłu.
-Tak mi głupio Bia...
- A weź przestań. Nic się nie stało. Za wyjątkiem tego, że to ty miałeś spać na kanapie, a nie ja. Chcesz jajecznice?-Zapytałam.
-Nie wiem czy coś przełknę.
-Oboje wiemy,że tak. Zrobię Ci.-Powiedziałam i poszłam do kuchni, w celu przygotowania posiłku.
Po chwili doczłapał się do mnie Anderson.
-Cudowna jesteś. Może chociaż odwdzięczę Ci się jakąś kolacją dziś?
-Nie Matt...To nie jest konieczne. Robię to z dobrego serca.
-Wiem i chcę Ci podziękować.
-Nie musisz mi dziękować, ale możesz przeprosić moje plecy, które spały na kanapie.-Powiedziałam podsuwając mu talerz.
-Mogę zrobić Ci też masaż, ale przysięgam, plecy będą ostatnią częścią twojego ciała jaką będę masować.
-Stary, a głupi.- Spojrzałam się tylko na niego.
-Bądź u mnie o 19.-Stwierdził tylko pomiędzy kęsami.- Tylko na kolacji. Odpuszczę ten masaż jak już nie chcesz, ale gwarantuję,ze kiedyś będziesz się o niego dopominać.
-Twój mózg na kacu działa źle...Bardzo źle. - Mruknęłam i włożyłam patelnie do zlewu.
Po śniadaniu Matt się zmył,bo stwierdził,że musi się ogarnąć, a potem pójść na zakupy, żeby zrobić dobrą kolację. Powiedział, że zrobi swój specjał, co prawdopodobnie nie oznacza nic innego jak makaron z serem, którym ciągle dokarmiał mnie na studiach razem z Holtem.
Cały dzień się rozpakowywałam, sprzątałam mieszkanie,a potem zrobiłam sobie obiad i pogadałam z Mamą i Maxem przez skype.
Środkowy nie był zachwycony tym, że wychodzę gdzieś z jego kumplem. Stwierdził tylko,że wie jak to się skończy po czym się rozłączył. Chciałam do niego oddzwonić, ale rozum podpowiadał mi, że lepiej zrobić to jutro gdy oboje ochłoniemy.
Póżniej ubrałam jakieś rurki, tshirt, kurtkę i ciepłe buty po czym wyszłam z mieszkania. Nie szykowałam się specjalnie, bo to tylko kolacja z Andersonem. Czyli coś w stylu makaron z serem, kanapa i głupie gadki o niczym. Byłam trochę zaskoczona tym co ujrzałam po wpuszczeniu do mieszkania.
-Wino i ciasto kupiłem, ale reszta to moja robota.
-Tak? Talerze i sztućce też?- Spojrzałam na niego,a on tylko się skrzywił.
-Nie bądź taka zgryźliwa. -Powiedział i zrobił głupią minę w moją stronę.
To był dość interesujący wieczór.
________________
Hej znów ja! Znów tutaj :D
Nawet wcześnie udało mi się to napisać w 4 rozdziale przejdziemy już do konkretów.
To nie będzie długie opowiadanie max 12 rozdziałów :P